26 kwietnia 2013

Olejek na wagę złota?


Ostatnio wspominałam o olejku laurowym, który moim zdaniem jest niestety specyfikiem niedocenianym i mało reklamowanym, choć naprawdę dobrym.
Tym razem przychodzę z recenzją olejku dużo bardziej znanego, który szybko zdobył 'sławę' i co chwilę znajduje się dla niego nowe zastosowania. Oczywiście mowa tu o olejku rycynowym.
Jest to produkt, który znalazł zastosowanie w OCM, w modnym ostatnio olejowaniu włosów, a do dawna jest znany jako świetna, naturalna odżywka, pomagająca 'wyhodować' piękne rzęsy.
Jeśli o mnie chodzi, stosuje olejek rycynowy już od jakiś dwóch miesięcy. Początkowo nie zwracał uwagi na wielkie 'bum' jakie wywołał ten specyfik. Ogólnie moje rzęsy są dość długie i ciemne, więc narzekać na nie nie mogę, jednak w końcu uznałam, że spróbuję, bo 'dlaczego nie'.
Muszę przyznać, że jestem osobą dość niecierpliwą, więc kiedy wyczytałam, że efekty codziennego, wieczornego stosowania oleju rycynowego na rzęsy są widoczne dopiero po około miesiącu... uznałam, że po prostu będę go używała częściej i tak kiedy nigdzie nie wychodziłam, 'dopieszczałam' nim swoje rzęsy nawet do sześciu razu dziennie. Efekty? Już po dwóch tygodniach moje rzęsy ładnie się zagęści, tworząc piękne 'firanki', nieco się wydłużyły i ściemniały na końcach.
Oczywiście olej rycynowy nie zawsze daje takie efekty, ale myślę, że warto go przetestować. Jedynym minusem jest fakt, że bardzo łatwo przenika do oczu i zdarza się, że wywołuje opuchnięcie powiek, podrażnienia  czy w ekstremalnych przypadkach stany zapalne oczu, choć nic takiego u mnie akurat nie miało miejsca.
Warto też dodać, że olej rycynowy świetnie nadaje się do pielęgnacji okolic pod oczami, bardzo dobrze je nawilżając, usuwając uczucie ściągnięcia.
Według mnie to faktycznie przydatny w kosmetyczce produkt, w dodatku niedrogi, a można do stosować na wiele różnorakich sposób.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz