Myślę, że jedną z ważnych rzeczy dla każdej z nas jest posiadanie zadbanych, zdrowych rzęs, a najlepiej gdyby były tak całkiem przy okazji również spektakularnie długie.
Jeśli o mnie chodzi, przed długi czas jakąś szczególną rzęsomaniaczką nie byłam, używałam maskary, która po prostu wpadła mi w ręce, a pielęgnacją po takim męczeniu rzęs tuszem w ogóle nie zawracałam sobie głowy, ale w końcu zmądrzałam.
Początkowo zaczęłam swoją przygodę z dbaniem o rzęsy od olejku rycynowego. Muszę przyznać, że już po dwóch tygodniach regularnego stosowania dostrzegłam pierwsze efekty, bo rzęsy bardzo się wzmocniły, a także pojawiły się małe włoski, a co z tego wynika, rzęsy ładnie mi się zagęściły, później także nieco się wydłużyły.
Niestety olejek rycynowy ma podstawową wadę - łatwo dostaje się do oczu, a to naprawdę nic przyjemnego, dodatkowo w niektórych przypadkach może on nawet powodować zapalenie spojówek, dlatego mimo jego skuteczności postanowiłam z niego zrezygnować.
Zastąpiłam go natomiast... balsamem do ust z Alterry, który ma naprawdę świetny, naturalny skład, zawiera wiele olejów, w tym także rycynowy. Alterrę aplikuję szczoteczką po wykorzystanym tuszu muszę przyznać, że daje efekt identyczny jak stosowanie olejku rycynowego, za to zdecydowanie przyjemniej się jej używa.
Serdecznie polecam ten sposób pielęgnacji rzęs, ponieważ daje świetne efekty, a dodatkowo cena tego balsamu jest bardzo przystępna.
30 maja 2013
29 kwietnia 2013
Recenzja: Krem AA technologia wieku 18+
Dzisiaj chciałam napisać parę słów o produkcie Oceanic, AA Technologia Wieku 18+ Pielęgnacja Młodości, czyli kremie nawilżająco - rozświetlający na dzień i na noc.
Krem jest bardzo treściwy i ma świetną konsystencję. Szybko się wchłania, pozostawiając przyjemny film na twarzy, ale nie jest to żadna tłusta warstwa, po prostu przez cały czas czuć nawilżenie. Nadaje się pod pokład, który się na nim bardzo dobrze trzyma i nie roluje się. Ponadto faktycznie widoczny jest ładny efekt rozświetlenia, przez co skóra wygląda zdrowo i promiennie. Produkt jest wydajny, ponieważ wystarczy bardzo mała ilość, aby pokryć całą twarz.
Muszę przyznać, że jestem tym produktem oczarowana, bo daje naprawdę długi efekt nawilżenia, co dla mnie osobiście jest najważniejsze, dlatego na pewno jeszcze go kupię.
Krem jest bardzo treściwy i ma świetną konsystencję. Szybko się wchłania, pozostawiając przyjemny film na twarzy, ale nie jest to żadna tłusta warstwa, po prostu przez cały czas czuć nawilżenie. Nadaje się pod pokład, który się na nim bardzo dobrze trzyma i nie roluje się. Ponadto faktycznie widoczny jest ładny efekt rozświetlenia, przez co skóra wygląda zdrowo i promiennie. Produkt jest wydajny, ponieważ wystarczy bardzo mała ilość, aby pokryć całą twarz.
Muszę przyznać, że jestem tym produktem oczarowana, bo daje naprawdę długi efekt nawilżenia, co dla mnie osobiście jest najważniejsze, dlatego na pewno jeszcze go kupię.
28 kwietnia 2013
Herbatka z piekła rodem
Dzisiaj chciałam przestawić mój własny pomysł na rozgrzewającą herbatę w sam raz na chłodne, deszczowe dni, które od czasu do czasu serwuje nam wiosna (tak jak u mnie dzisiaj).
Na wstępie powiem, że ostatnio zaczęłam zwracać większą uwagę na to co piję. Początkowo przeszłam 'fazę' różnego typu herbatek smakowych, które faktycznie są bardzo dobre, jednak czegoś mi brakowało. Po wielu próbach przerzuciłam się na herbatę czerwoną i zieloną, ale monotonność smaku skłoniła mnie do 'przeprowadzania' coraz to ciekawszych eksperymentów.
Tak właśnie powstała moja mieszanka idealna, która świetnie nadaje się do 'podgrzania atmosfery'. Najpierw zaparzam liście czerwonej lub zielonej herbaty, zależnie od tego na co mam ochotę, a później dodaję niepełną łyżeczkę cynamonu, pół łyżeczki imbiru, około jedną czwartą łyżeczki gałki muszkatołowej i tyle samo kurkumy oraz dosłownie szczyptę chili.
Zarówno zielona jak i czerwona herbata poprawia przemianę materii oraz pracę jelit, przez są szczególnie polecane przy dietach, natomiast dzięki dodaniu imbiru i chili herbatka świetnie rozgrzewa, a cynamon dodaje ciekawego posmaku, który przełamuje cierpki smak herbaty zielonej czy dość specyficzny, 'ziemisty' czerwonej. Oczywiście preferencyjnie można dodać jeszcze miód lub cukier, a nawet cukier waniliowy jeśli ktoś lubi sobie życie w taki sposób osładzać ;).
Ogromnie polecam wypróbowanie takiej kombinacji, żeby urozmaicić codziennie pitą herbatę czymś innym i mam nadzieję, że komuś też to zasmakuje :).
27 kwietnia 2013
Czego nie lubią kręcone włosy?
Pomyślałam, że taki wpis może się komuś przydać, więc coś na ten temat napiszę.
Jestem [nie]szczęśliwą posiadaczką włosów kręconych i często (jak już ludzie zorientują się, że to naturalna 'przypadłość' moich włosów, a nie dzieło fryzjera) słyszę, że to świetna sprawa, bo przecież rano nie muszę kombinować co zrobić z włosami.
Prawda jest taka, że przez bardzo długi czas nie potrafiłam sobie z moimi włosami poradzić, ale teraz mam już trochę doświadczenia i parę sprawdzonych tricków.
Moje włosy bardzo, ale to bardzo nie lubiły tradycyjnych suszarek. Po suszeniu takim 'narzędziem tortur' niemiłosiernie się puszyły i całkowicie traciły swój naturalny kształt.
Pierwszym rozwiązaniem była dość oczywista i logiczna reakcja z mojej strony - zrezygnowałam z suszenia. Problem polegał na tym, że włosy mam gęste i choć długie nie są, w zimę potrafiły schnąć nawet cały dzień.
W drugim rozwiązaniu zakochana jestem nadal i nie zamierzam z niego zrezygnować, a to nic innego jak dyfuzor. Na rynku jest już duży wybór suszarek z dyfuzorem, co bardzo mnie cieszy. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że najlepsze są suszarki, które umożliwiają suszenie na zimno i posiadają dyfuzory, które mają w miarę długie 'wypustki'. Moje włosy najlepiej zachowują się kiedy początkowo podsuszę je na zimno, a dopiero później zastosuję ciepłe powietrze. Przy okazji, aby utrwalić naturalny kształt loków dobrze jest użyć trochę zwykłej pianki do włosów.
Rzeczą, której również 'nie tolerowały' moje włosy było zwykłe, proste ścięcie. Kiedy zdecydowałam się na ścieniowanie włosów okazało się, że nagle, po takiej zmianie, wyglądają znacznie lepiej i co najważniejsze miało to także wpływ na ich układanie się.
Ostatnim 'wrogiem' kręconych włosów, przed którym bardzo przestrzegam są rozjaśniacze z mocną wodą. Oczywiście wiadomo, że taki produkt włosom nie pomaga niezależnie od tego czy mamy do czynienia z włosami kręconymi czy prostymi. Z własnego doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że po wykonaniu pasemek rozjaśniaczem, pasma włosów potraktowane tym produktem niemal całkowicie straciły skręt i bardzo długo musiałam je 'kurować' zanim odzyskały dawną 'postać'.
To już wszystko, co mam do przekazania na temat 'preferencji' włosów kręconych i mam nadzieję, że komuś się to przyda.
Jestem [nie]szczęśliwą posiadaczką włosów kręconych i często (jak już ludzie zorientują się, że to naturalna 'przypadłość' moich włosów, a nie dzieło fryzjera) słyszę, że to świetna sprawa, bo przecież rano nie muszę kombinować co zrobić z włosami.
Prawda jest taka, że przez bardzo długi czas nie potrafiłam sobie z moimi włosami poradzić, ale teraz mam już trochę doświadczenia i parę sprawdzonych tricków.
Moje włosy bardzo, ale to bardzo nie lubiły tradycyjnych suszarek. Po suszeniu takim 'narzędziem tortur' niemiłosiernie się puszyły i całkowicie traciły swój naturalny kształt.
Pierwszym rozwiązaniem była dość oczywista i logiczna reakcja z mojej strony - zrezygnowałam z suszenia. Problem polegał na tym, że włosy mam gęste i choć długie nie są, w zimę potrafiły schnąć nawet cały dzień.
W drugim rozwiązaniu zakochana jestem nadal i nie zamierzam z niego zrezygnować, a to nic innego jak dyfuzor. Na rynku jest już duży wybór suszarek z dyfuzorem, co bardzo mnie cieszy. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że najlepsze są suszarki, które umożliwiają suszenie na zimno i posiadają dyfuzory, które mają w miarę długie 'wypustki'. Moje włosy najlepiej zachowują się kiedy początkowo podsuszę je na zimno, a dopiero później zastosuję ciepłe powietrze. Przy okazji, aby utrwalić naturalny kształt loków dobrze jest użyć trochę zwykłej pianki do włosów.
Rzeczą, której również 'nie tolerowały' moje włosy było zwykłe, proste ścięcie. Kiedy zdecydowałam się na ścieniowanie włosów okazało się, że nagle, po takiej zmianie, wyglądają znacznie lepiej i co najważniejsze miało to także wpływ na ich układanie się.
Ostatnim 'wrogiem' kręconych włosów, przed którym bardzo przestrzegam są rozjaśniacze z mocną wodą. Oczywiście wiadomo, że taki produkt włosom nie pomaga niezależnie od tego czy mamy do czynienia z włosami kręconymi czy prostymi. Z własnego doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że po wykonaniu pasemek rozjaśniaczem, pasma włosów potraktowane tym produktem niemal całkowicie straciły skręt i bardzo długo musiałam je 'kurować' zanim odzyskały dawną 'postać'.
To już wszystko, co mam do przekazania na temat 'preferencji' włosów kręconych i mam nadzieję, że komuś się to przyda.
26 kwietnia 2013
Olejek na wagę złota?
Ostatnio wspominałam o olejku laurowym, który moim zdaniem jest niestety specyfikiem niedocenianym i mało reklamowanym, choć naprawdę dobrym.
Tym razem przychodzę z recenzją olejku dużo bardziej znanego, który szybko zdobył 'sławę' i co chwilę znajduje się dla niego nowe zastosowania. Oczywiście mowa tu o olejku rycynowym.
Jest to produkt, który znalazł zastosowanie w OCM, w modnym ostatnio olejowaniu włosów, a do dawna jest znany jako świetna, naturalna odżywka, pomagająca 'wyhodować' piękne rzęsy.
Jeśli o mnie chodzi, stosuje olejek rycynowy już od jakiś dwóch miesięcy. Początkowo nie zwracał uwagi na wielkie 'bum' jakie wywołał ten specyfik. Ogólnie moje rzęsy są dość długie i ciemne, więc narzekać na nie nie mogę, jednak w końcu uznałam, że spróbuję, bo 'dlaczego nie'.
Muszę przyznać, że jestem osobą dość niecierpliwą, więc kiedy wyczytałam, że efekty codziennego, wieczornego stosowania oleju rycynowego na rzęsy są widoczne dopiero po około miesiącu... uznałam, że po prostu będę go używała częściej i tak kiedy nigdzie nie wychodziłam, 'dopieszczałam' nim swoje rzęsy nawet do sześciu razu dziennie. Efekty? Już po dwóch tygodniach moje rzęsy ładnie się zagęści, tworząc piękne 'firanki', nieco się wydłużyły i ściemniały na końcach.
Oczywiście olej rycynowy nie zawsze daje takie efekty, ale myślę, że warto go przetestować. Jedynym minusem jest fakt, że bardzo łatwo przenika do oczu i zdarza się, że wywołuje opuchnięcie powiek, podrażnienia czy w ekstremalnych przypadkach stany zapalne oczu, choć nic takiego u mnie akurat nie miało miejsca.
Warto też dodać, że olej rycynowy świetnie nadaje się do pielęgnacji okolic pod oczami, bardzo dobrze je nawilżając, usuwając uczucie ściągnięcia.
Według mnie to faktycznie przydatny w kosmetyczce produkt, w dodatku niedrogi, a można do stosować na wiele różnorakich sposób.
25 kwietnia 2013
Sposób na piękną cerę
Często przeglądam różne blogi urodowe, ale muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie zetknęłam się z takim przepisem na piękną cerę, jaki przetestowałam u siebie i jaki u mnie bardzo dobrze się sprawdza, a jest to... olejek laurowy.
Olej laurowy działa przede wszystkim oczyszczająco. Cały sekret polega na tym, że kiedy czuję, że 'coś' jest nie tak i na mojej twarzy pojawia się jakiś 'nieprzyjaciel' delikatnie dwa-trzy razy w ciągu dnia (oczywiście kiedy już nie mam makijażu) wcieram w to miejsce olejek laurowy. Później już tylko smaruję to miejsce nieco większą ilością olejku na wieczór i... kiedy budzę się rano nie ma nawet śladu po żadnych wypryskach.
Czasami stosuję też olejek laurowy bezpośrednio po wykonaniu peelingu twarzy, co pozwala pięknie doczyścić pory.
Czy jest jakiś haczyk? Trzeba przyznać, że olej laurowy ma swoje wady, tą większą z pewnością jest jego zapach, który należy raczej do tych ostrzejszych i osobom wrażliwym może to psuć komfort korzystania z tego produktu, ale myślę, że do wszystkiego da się przyzwyczaić. Nieco mniejszą wadą jest fakt, że olejek dość długo się wchłania.
Tak czy inaczej uważam, że jest to produkt godny polecenia, ponieważ naprawdę potrafi zdziałać cuda, a jest mało doceniany, bo przyćmiewają go chociażby olej arganowym i rycynowym, które ze względu na swe właściwości zdobyły dużą 'sławę' w internecie.
Słowem wstępu...
Na założenie tego bloga 'czaiłam się' już dłuższy czas, a powodem całego zamieszania jest fakt, że sama uwielbiam czytać (oglądać zresztą też) blogi różnych dziewczyn.
Wpisy u innych blogerek często są dla mnie inspiracją pozwalającą stworzyć niebanalny makijaż, poradę przy doborze odpowiedniego dla siebie produkt czy skarbnicą wiedzy jeśli chodzi o tanie i sprawdzone, domowe rozwiązania z serii D.I.Y. Z takiego oglądania blogów i poczynań innych dziewczyn zrodziła się u mnie pasja do makijażu, która teraz na krok mnie nie odstępuje.
Postanowiłam, więc, że mogę rozwijać swoje skrzydła jako urodowy samouk, dzieląc się swoimi 'doświadczeniami', albo lepiej to ujmując eksperymentami z osobami, które również do reszty pochłania taka tematyka.
Jeszcze nie jestem pewna jak to się rozwinie, jak to wszystko będzie wyglądało, ale mam nadzieję, że kogoś jednak to zainteresuje ;)
Wpisy u innych blogerek często są dla mnie inspiracją pozwalającą stworzyć niebanalny makijaż, poradę przy doborze odpowiedniego dla siebie produkt czy skarbnicą wiedzy jeśli chodzi o tanie i sprawdzone, domowe rozwiązania z serii D.I.Y. Z takiego oglądania blogów i poczynań innych dziewczyn zrodziła się u mnie pasja do makijażu, która teraz na krok mnie nie odstępuje.
Postanowiłam, więc, że mogę rozwijać swoje skrzydła jako urodowy samouk, dzieląc się swoimi 'doświadczeniami', albo lepiej to ujmując eksperymentami z osobami, które również do reszty pochłania taka tematyka.
Jeszcze nie jestem pewna jak to się rozwinie, jak to wszystko będzie wyglądało, ale mam nadzieję, że kogoś jednak to zainteresuje ;)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)